Aventura Spa Palace w Riviera Maya w Meksyku

Członkostwo klubowe w Holiday Travel Center daje możliwość zasmakowania przepychu, luksusu i bogactwa pałacowego życia podczas pobytu w Aventura Spa Palace w Riviera Maya. Jest to ponad 34 hektarowy ośrodek All Inclusive, którego wielkich atutem jest lokalizacja – zatoka Morza Karaibskiego. Kompleks oferuje również szereg zabiegów relaksacyjnych i upiększających w Centrum SPA. Wypoczynek w tym obiekcie to iście królewski przywilej.

Aventura Spa Palace w Riviera Maya

W skład Aventura Spa Palace w Riviera Maya wchodzi 770 apartamentów i pokoi otoczonych z jednej strony piaszczystą plażą, a z drugiej dziewiczą dżunglą. Na terenie ośrodka znajdują się również bujne ogrody botaniczne, Centrum Fitness, morskie baseny z wodospadami, baseny muzyczne, płytki basen dla dzieci, baseny odkryte, siedem jacuzzi, ścieżki spacerowe, wieże spinaczkowe, pokoje do aerobiku, butik spa, centrum medyczne, salony relaksacyjne, teren do hydroterapii i wiele innych atrakcji, z których można skorzystać. Ich ogrom świadczy także o kompleksowym wypoczynku, który zapewnia swoim wczasowiczom Aventura Spa Palace w Riviera Maya.

Apartamenty i pokoje utrzymane są w konwencji meksykańskiej hacjendy w połączeniu z nowoczesnością. Są one przeznaczone dla dwóch do czterech osób. Wyposażone są w indywidualnie sterowaną klimatyzację, dostęp do bezprzewodowego WiFi, prywatny balkon lub taras z hamakami, a także 2-osobowe jacuzzi, TV satelitarną, sejf, ekspres, marmurowe łazienki z przeszklonymi prysznicami oraz wiele innych udogodnień. Ich powierzchnia to od 45 do 55 m2. Wszystkie apartamenty są świetnie umeblowane mając na względzie jak najwyższy komfort gości.

Smaki całego świata

Na terenie ośrodka znajduje się sześć restauracji z kuchniami z różnych stron świata. Każdy znajdzie coś dobrego dla swojego podniebienia, jak i również może wybrać się w kulinarną podróż dookoła świata. Goście mogą raczyć się daniami kuchni meksykańskiej, śródziemnomorskiej, amerykańskiej, włoskiej, azjatyckiej i wegetariańskiej. Można zamówić posiłek do apartamentu. Aventura Spa Palace organizuje również pokazy na żywo i wieczorne występy artystyczne. Można udać się wieczorem do klubu nocnego, zagrać w tenisa, siatkówkę, bilarda czy golfa. Istnieje możliwość wynajęcia skutera wodnego.

Kompleks przypominający pałac i wystawne życie z XXI wieku to miejsce dla wczasowiczów chcących wypocząć na światowej sławy plażach, ponurkować w wodach Morza Karaibskiego oraz poznać meksykańską kulturę.

Podwodne Muzeum w Meksyku

Co kryje się na dnie Morza Karaibskiego? Jeśli planujesz podróż do Meksyku, nie możesz ominąć tego miejsca. Dzisiaj opowiemy o niezwykłym podwodnym muzeum, które znajduje się w mieście Cancun, a konkretnie przy wybrzeżu, skryte na dnie wód ciepłego Morza Karaibskiego. Skąd zrodził się pomysł na stworzenie tego typu muzeum? Jakie eksponaty w nim znajdziemy i w jaki sposób można je zwiedzać? Odpowiedzi na te oraz inne pytania znajdziesz w poniższym artykule.

Wszystko zaczęło się od trzech rzeźb
Historia podwodnego muzeum w mieście Cancun zaczyna się w roku 2009, kiedy to Jason de Caires Taylor postanowił zainstalować swoje trzy rzeźby na dnie Morza Karaibskiego. Jak się okazuje, to nie pierwszy raz, kiedy artysta lokował swoje dzieła w tak nietypowym miejscu. Jason de Caires Taylor, pochodzący z Wielkiej Brytanii, już kilka lat wcześniej tworzył ekspozycje w pierwszym na świecie podwodnym muzeum, Molinere Underwater Sculpture Park, znajdującym się na wschodnim wybrzeżu Grenady. Niestety, jego pierwsze podwodne rzeźby zostały zniszczone w wyniku huraganu Ivan w 2004 roku, ale artysta nie poddał się i postanowił przenieść działalność w nieco inne rejony, tym razem do Meksyku. Pierwsze figury na dnie wybrzeża Cancun przedstawiały trzy ludzkie postaci w skali 1:1 i nazywały się Płonący Człowiek, Ogrodniczka i Pisarz. Początkowo „zwiedzający” odnosili wrażenie, że owe rzeźby to realni ludzie, którzy postanowili posiedzieć na dnie morza. Jednak już po kilku miesiącach instalacje zaczęły wyglądać na bardzo stare, jakby tkwiły w tym miejscu od wieków. Nie był to przypadek, bo Jason de Caires Taylor jest znany ze swojego zaangażowania w problemy ekologiczne, w tym niszczenia przepięknych raf koralowych na świecie. Swoje rzeźby wykonał z naturalnych materiałów, które bardzo szybko przyciągnęły mieszkańców podwodnego świata, ale i nie tylko – doskonale ukazały, jak olbrzymi wpływ na jakość raf ma ingerencja człowieka. W pobliżu Cancun znajduje się rezerwat przyrody, więc rafy koralowe teoretycznie są pod ochroną. Jaki więc czynnik może wpłynąć na ich degradację? Jedną z odpowiedzi są… turyści. Jason de Caires Taylor stworzył ten projekt także z nadzieją, że uświadomi on turystom, którzy lawinowo zwiedzają tę część Meksyku, że zbyt często zostawiają po sobie ślady w postaci zaśmieconych raf, których nie sposób już zatrzeć. Z tego projektu zrodziło się Podwodne Muzeum Cancun – The Cancún Underwater Museum, które dzisiaj jest organizacją non-profit, wspierającą ochronę raf koralowych Morza Karaibskiego.

Podwodne Muzeum Cancun
Od 2009 roku podwodna kolekcja znacznie się powiększyła, a za pierwszym artystą poszło wielu jego kolegów. Obecnie ekspozycja liczy sobie około 500 rzeźb w skali 1:1. Cały obszar muzeum zajmuje ponad 420 metrów kwadratowych, a szacunkowa waga wszystkich rzeźb to ponad 200 ton! Jak przystało na prawdziwe muzeum, ekspozycja została podzielona na dwie części, galerie Salon Manchones oraz galerię Salon Nizuc. Pierwsza galeria została ulokowana na głębokości 8 metrów, a druga na 4 metrach. Obie z nich można zwiedzać nurkując bądź płynąc na muzealnej łodzi, której dno zrobiono ze szkła – polecamy spróbować obu tych tras! Jeśli chodzi o rzeźby, tak jak już wspomnieliśmy, artyści wykonali je bardzo szczegółowo, a inspirację czerpali z ludzi znanych z ulicy. W podwodnym świecie odnajdziemy więc pomniki zakonnic, kobiet w ciąży, artystów, pracowników biura, mężczyzn o przerażających twarzach, dzieci, starców czy nagich ludzi (a nawet zwierząt). Oprócz wizerunku zawodów i grup społecznych, niektóre rzeźby są obrazem symbolizującym jakąś cechę lub problem społeczny. Żadna z nich nie powstała przez przypadek, a za każdą z nich kryje się odrębna i fascynująca historia. Pracownicy podwodnego muzeum mogliby godzinami opowiadać przesłanie pojedynczych i grupowych rzeźb, którym przyświeca jeden cel – ochrona rafy koralowej. Jak już wspomnieliśmy, wszystkie rzeźby zostały wykonane z naturalnych surowców, dzięki czemu w dość krótkim czasie zostały skolonizowane przez koralowce. Wytrwały obserwator dostrzeże, że w niektórych rzeźbach wyodrębniono większe zagłębienia czy dziury, właśnie po to, by koralowiec mógł się swobodnie rozwijać. Na zwiedzających szczególne wrażenie robi rzeźba nagiej kobiety, która wznosi ręce w stronę nieba – dzięki „działalności” koralowca ma się odczucie, że kobiecie wyrosły skrzydła. Każdego roku Podwodne Muzeum w Cancun odwiedza około 750 tysięcy osób, a zdjęcia z tego niezwykłego miejsca są dostępne na oficjalnej stronie muzeum.

Meksykańskie Święto Zmarłych

Día de Muertos, czyli Dzień Zmarłych w całym Meksyku obchodzony jest w wyjątkowy sposób. Obchody są unikalne na skalę światową, z tego też powodu zostały wpisane na listę niematerialnego dziedzictwa ludzkości UNESCO. To kwintesencja kultury meksykańskiej, w której najważniejszą wartością jest rodzina i tradycja. Meksykanie obchodzą Dzień Zmarłych w wesoły sposób, modląc się za przyjaciół i rodzinę i wspomagając przy tym ich duchową wędrówkę. Piękną interpretacją tego szczególnego dnia jest film „Coco” z 2017 roku – dzisiaj przybliżymy Wam meksykańskie Święto Zmarłych i opowiemy o rytuałach, które są nadal żywe. Zapraszamy do lektury!

Początek
Świętowanie Dnia Zmarłych w Meksyku zaczęło rozwijać się pośród ludów z czasów prekolumbijskich. Wszystko zaczęło się od obserwacji poprzednich cywilizacji, czyli Majów i Azteków, którzy w dziewiątym miesiącu (wg kalendarza azteckiego) wyprawiali huczny festiwal trwający aż cały miesiąc! Wszystkie uroczystości festiwalowe miały czcić Boginię Śmierci, która pomagała zmarłym przechodzić na drugą stronę. Nie trudno sobie wyobrazić, jak ważny był ten festiwal dla całej kultury. Kilkaset lat później Meksykanie na wzór pierwszych cywilizacji zaczęli świętować Dzień Zmarłych, a właściwie kilka dni, w których swoje myśli poświęca się ich pamięci. Niewiele osób wie, że dzień 31 października obchodzony jest jako dzień zmarłych dzieci – to najsmutniejsza część tego festiwalu – na groby dzieci przynosi się ich ulubione zabawki i ubranka wierząc, że patrzą na nie z góry i się radują. Bardzo często dzieci (rodzeństwo, przyjaciele) przygotowują tzw. dziecięcy ołtarz dla zmarłych dzieci, by zaprosić ich duchy do wspólnej zabawy. 31 października wypada więc wigilia święta zmarłych, nazywana także „dniem małych aniołów”, 1 listopada określa się jako „dzień niewinnych”, a 2 listopada to „dzień żywych trupów”.

Radosne święto
Obchody Dnia Zmarłych w Meksyku to niezwykle uroczyste, radosne i barwne święto, jedno z najważniejszych w całym roku. Bardzo często na wiele miesięcy przed świętem rodziny zaczynają przygotowywać ołtarze, a nawet małe świątynie na cześć swoich członków rodzin. Wygląda to w ten sposób, że w jednym pomieszczeniu w domu ustawia się zdjęcia zmarłych osób, kwiaty, ich ulubione lub charakterystyczne rzeczy. Dekoruje się i oczyszcza także ich groby na cmentarzach. Symbolem Dnia Zmarłych jest pomarańczowy nagietek meksykański, zwany „cempasuchil” lub marigoldy (Kwiaty Śmierci). Meksykanie wierzą, że te piękne kwiaty przyciągają dusze zmarłych do ich udekorowanych grobów, a także ofiar, które im składają. Wierzą także, że silny zapach kwiatów potrafi zaprowadzić dusze zmarłych do rodzinnych domów – by zobaczyły przygotowane dla nich ołtarze. Takie przekonanie silnie wiąże się z wierzeniem, że im dłużej trwa pamięć o zmarłej osobie, tym bliżej czuje się jej obecność i opiekę. Dlatego Meksykanie w Dzień Zmarłych nie opłakują osób z rodzin, które odeszły – ale pokazują im, że o nich pamiętają i nadal ich kochają.

Świętowanie do białego rana
Z obrzędami ściśle jest związany element fiesty. Meksykanie na cmentarze zabierają butelki tequili, mezacalu, pulque i innych mocnych alkoholi (jako ofiara dla dorosłych zmarłych). Popularne jest robienie pikniku w pobliżu grobu i jedzenie kandyzowanej kukurydzy, chleba, cukrowych czaszek i innych potraw, które w stylu przypominają trochę te z halloween – ale to zupełnie inna ‘liga’. Czasem na groby przynosi się także poduszki i koce, by zmarły mógł odpocząć po długiej drodze. Niektórzy Meksykanie uważają, że zmarli żywią się „duchową esencją”, w związku z czym przygotowują ulubione potrawy zmarłej osoby. Uroczystości często mają humorystyczny charakter, gdyż członkowie rodziny potrafią nawet do białego rana opowiadać sobie wszystkie zabawne sytuacje, jakie wspólnie przeżyli, a także anegdoty i żarty na temat zmarłych. Osoby utalentowane literacko tworzą wierze ku czci zmarłych, często też przy grobach się śpiewa lub odgrywa scenki.

Czy Dzień Zmarłych obchodzi się w ten sposób poza Meksykiem?
Ogólnie w krajach Ameryki Południowej społeczeństwa mają nieco inne podejście do świętowania Dnia Zmarłych niż my. W Peru również dekoruje się groby zmarłych i gra przy nich muzykę. W Brazylii obchodzi się natomiast 'Finados’ (Dzień Zmarłych) w dosyć zbliżony sposób – całymi rodzinami idzie się do kościoła z kwiatami i zniczami, by całe miasteczka pachniały kwiatami, a światło ze zniczy prowadziło dusze zmarłych do rodzinnych domów. W Boliwii trzyma się czaszki zmarłych członków rodziny w domu i w Święto Zmarłych niesie je na cmentarz.

Najostrzejsza kuchnia świata

Meksykanie gotują w ten sposób, w jaki czują – a że to jeden z najbardziej temperamentnych narodów na świecie, kuchnie mają ostrą! Kuchnia meksykańska jest jedną z najbardziej popularnych kuchni, a Polacy chętnie wykorzystują jej elementy na własnych stołach. Nic dziwnego, bo dania kuchni meksykańskiej są sycące, smaczne i rozgrzewające, a przygotowanie ich nie zajmuje zwykle więcej niż pół godziny. Nawet osoby, które nieszczególnie potrafią gotować poradzą sobie z przygotowaniem nadzienia do tortilli i będą cieszyć się pysznym posiłkiem. Dzisiaj przeniesiemy się do Meksyku i odkryjemy przed Wami przepisy kuchni meksykańskiej. Które z nich sprawdzą się też w innej sferze klimatycznej? A może często gotujesz w meksykańskim stylu, ale nie byłeś tego świadom? Przekonaj się!

Meksykańska kuchnia regionalna
Na Meksykańskie Stany Zjednoczone składa się aż 31 stanów i Dystryk Federalny, w którym znajduje się najludniejsza stolica świata, Mexico City. Kuchnia meksykańska jest więc zróżnicowana pod względem regionalnym, co nie jest oczywiste na pierwszą myśl z racji tego, że prawie 90% mieszkańców zasiedla stolicę oraz okolice. Na obrzeżach także tętni życie i kultywowane są tradycje! Kuchnię meksykańską możemy podzielić na trzy główne regiony: północną, centralną i południową. Na północy Meksyku królują tortille z mąki pszennej, które nadziewa się wołowiną i pomidorami – potrawa ta nazywa się burrito de machaca, galaretki na słodko – pajeta de membrillo, suszona wołowina z jajkami na miękko – machaca con huevos, zupa serowa – crema de queso i kukurydziane placki z mięsem. Na północy nie oszczędzają na serze, a do posiłków chętnie popijają piwo lub tequilę. Meksyk centralny wykształcił kuchnię pod wpływem kuchni indiańskiej i europejskiej, a specjałem tego regionu jest sos mole poblano (z Puebla), który robi się z migdałów, orzeszków arachidowych, kurczaka lub indyka, pasty sezamowej, goździków, cynamonu i … gorzkiej czekolady. Często do tej mieszanki dodaje się papryczki chili do smaku. Kuchnia południa natomiast bazuje na jednogarnkowych potrawach z dużą ilością czerwonej fasoli. Przy kuchni regionalnej warto też wspomnieć o kuchni jukatańskiej, która różni się nieco od podstawowej kuchni meksykańskiej. Na Jukatanie, czyli obszarze niegdyś zamieszkanym przez Majów, je się dużo marynowanej wieprzowiny i marynowanych warzyw, a lokalnym specjałem jest zupa z limonki. Co ciekawe, w innym stanie – Oaxaca – największym regionalnym hitem są smażone koniki polne, które podobno smakują jak chipsy.

Czym charakteryzuje się kuchnia meksykańska?
Jeśli mielibyśmy wymienić trzy główne składniki kuchni meksykańskiej, na pewno byłaby to czerwona fasola, kukurydza i papryczka chili. Jak już wspomnieliśmy, Meksykanie uwielbiają sycące potrawy, które szybko się przygotowuje, najlepiej w jednym garnku. Nie jest też żadną tajemnicą, że Meksykanom się nie przelewa i z szacunkiem podchodzą do jedzenia. Meksykanki doszły do perfekcji w tworzeniu mieszanek przypraw do tych samych składników. Może dlatego potrawy z kuchni meksykańskiej można jeść nawet trzy razy dziennie i wcale się nie nudzą. Co najczęściej ląduje na talerzach w meksykańskich domach? Pierwsze miejsce zajmuje bezkonkurencyjna fasola – czerwona, biała, czarna i w różnych innych odmianach, których w Polsce nie spotkamy. Fasolę zwykle doprawia się cukrem i kminkiem, dzięki czemu lepiej się trawi. Drugie miejsce zajmują pomidory, potem różnokolorowa papryka, kukurydza, chili, a z mięs głównie wieprzowina (ale to zależy od regionu). Meksykańska gospodyni wychodzi z założenia, że jeśli uda jej się z danych składników zrobić pożywny sos i zapakować w tortillę lub burrito, to obiad będzie udany. Kuchnię meksykańską charakteryzuje także ostry smak – uwaga, to, co uważamy za ostre w Polsce, niekoniecznie ma swoje odbicie w rzeczywistości meksykańskiej. Dlatego jeśli podróżujesz do Meksyku, daj sobie kilka dni zanim w pełni nasycisz swój żołądek lokalnymi specjałami. Turyści bardzo często chorują pod wpływem tak dużej ilości chili.

Najpopularniejsza kuchnia na świecie
Z racji tego, że kuchnia meksykańska jest prosta i smaczna, na całym świecie modyfikuje się przepisy i dostosowuje do lokalnych warunków. W Polsce królują gęste i wyraziste sosy z czerwoną fasolą, kukurydzą i wieprzowiną, którymi nadziewa się ciepłe tortille. Lubimy też gotować zupę meksykańską, która świetnie się sprawdza w zimniejsze dni. Jeśli szukacie inspiracji, warto od czasu do czasu przejść się do restauracji meksykańskiej i zerknąć na menu!

Ale Meksyk!

Temat podróży ostatnio coraz częściej przewija się w rozmowach z innymi; więcej jeździmy, więcej wiemy, więcej nas ciekawi, więcej chcemy zobaczyć. Na pytanie „Dokąd chciałbyś/chciałabyś pojechać w podróż?” pada wiele różnych odpowiedzi, są też jednak takie, które się powtarzają. Jedną z nich jest „Meksyk”. Sprawdźmy zatem, co oprócz kaktusów i sombrero ma do zaoferowania potencjalnym turystom południowy sąsiad Stanów Zjednoczonych.

Miasto, które naprawdę robi wrażenie
Zwiedzanie państwa Meksyk warto zacząć od podróży do jego stolicy – miasta o tej samej nazwie, czyli potężnego Ciudad de Mexico. Jest to największa na półkuli zachodniej, i zarazem jedna z największych na świecie, metropolia. Wszechobecny gwar i radosne usposobienie lokalnej ludności sprawią, że już od początku poczujemy niezwykły klimat tutejszego życia. Koniecznie spróbować trzeba meksykańskiej kuchni w jednej z licznie rozsianych po mieście restauracji. Burrito, tacos, guacamole, do tego różne postacie fasoli, kukurydza, albo tak popularne już na całym świecie papryczki chili – to zaledwie fragment całej listy meksykańskich przysmaków, których koniecznie trzeba spróbować, będąc w Ciudad de Mexico. W mieście możemy zobaczyć ciekawą architekturę z przeróżnych czasów bogatej historii Meksyku, m.in.: kolonialnych i postkolonialnych. Warto popływać ozdobioną kwiatami łodzią po wodnych kanałach Xochimilco, stanąć na Plaza de Constitution (inaczej Zocalo), czyli największym placu w mieście, zostawiającym w tyle nawet imponujący krakowski rynek, zwiedzić ruiny świątyni Templo Mayor, a także wybrać się do jednego z ponad 100 funkcjonujących w mieście muzeów – szczególnie polecamy Narodowe Muzeum Antropologii oraz Muzeum Sztuk Pięknych. W Meksyku znajduje się również słynne na cały świat sanktuarium maryjne – Bazylika Matki Bożej z Guadalupe – do którego w skali roku pielgrzymują miliony ludzi.

Oko w oko z historią
Chichen Itza to założone około V w. n.e. miasto, które znajduje się we wschodniej części Meksyku, na półwyspie Jukatan. Swoje ślady w postaci m.in.: fascynującej kamiennej architektury zostawili tu Majowie i Toltekowie. Największą atrakcję stanowią ruiny trzech budowli – Świątyni Kukulkana, zwanej Zamkiem (El Castillo), Świątyni Wojowników i wieży – Ślimaka (El Caracol). Tym, którym po wizycie w Chichen Itza mało będzie historycznych atrakcji, gorąco polecamy odwiedzić również ruiny Cópan, Tikal i ukrytego w dżungli Palenque. Takie spotkanie oko w oko z historią często jest o wiele ciekawsze i zostaje w pamięci znacznie dłużej, niż czytanie o tych samych miejscach w szkolnych podręcznikach. Szczególnie, że ruiny te robią na żywo niesamowite wrażenie!

Przerwa na relaks
Oprócz zwiedzania, Meksyk ma też w swojej ofercie m.in.: świetne plaże, na których możemy odpocząć i poczuć się przy tym jak w prawdziwym raju. Nie może ich przecież brakować w państwie, które z jednej strony oblewane jest wodami Oceanu Spokojnego, a z drugiej Zatoki Meksykańskiej i Morza Karaibskiego! Na stałym lądzie zainteresować nas może Cancun (półwysep Jukatan) – obecnie bodaj najbardziej prestiżowa miejscowość wypoczynkowa w kraju – oraz położone nad Pacyfikiem, starsze Acapulco. Ci, którzy wolą klimat wysp, wybiorą raczej Isla Mujeres lub Cozumel. Oprócz miękkiego, czystego piasku, lazurowej wody i zielonych palm, miejsca te mają również ośrodki nurkowania i klimatyczne knajpki. Miłośnicy nieco bardziej aktywnego spędzania czasu na łonie natury powinni koniecznie wybrać się w rejs rzeką Grijalvą poprzez Kanion Sumidero, we wschodniej części kraju. Po drodze liczne skały, jaskinie, krokodyle, żółwie, przeróżne gatunki ptaków i przede wszystkim – zapierające dech w piersiach widoki!

Meksyk jest dla każdego
Okazuje się, że ci, którzy na czele listy krajów w kolejce do odwiedzenia, tak chętnie wymieniają Meksyk, wiedzą co dobre. Praktycznie każdy znajdzie tu coś dla siebie – od starożytnych ruin pradawnych cywilizacji, przez gwarne, niezwykle żywe współczesne miasta, aż po egzotyczne nadmorskie kurorty, w których można porządnie wypocząć. Nie pozostaje zatem nic innego, jak tylko rozejrzeć się za biletami…

Meksykański alfabet – czyli miejsca, które warto zobaczyć w kraju kaktusów

Sukulenty, tortilla, sombrero… – to tylko niektóre z symboli Meksyku. Południowy sąsiad Stanów Zjednoczonych od lat cieszy się ogromną popularnością wśród turystów. Postanowiliśmy pomóc tym, którzy planują taką podróż, ale nie wiedzą gdzie dokładnie skierować swoje kroki. Oto nasz wybór kilkunastu najciekawszych miejsc, które warto zobaczyć wybierając się do Meksyku.

 

A jak… Acapulco – kurort położony na zachodnim wybrzeżu Meksyku, nad Oceanem Spokojnym. W latach 80. ubiegłego wieku śpiewał o nim zespół Ricchi E Poveri. Można się tu relaksować na pięknych plażach, wypocząć pod palmami oraz, oczywiście, popływać w idealnie lazurowej wodzie. W sam raz na urlop, podczas którego zamiast zwiedzać, wolimy wypoczywać leniuchując. Największa konkurencja? Cancun na wschodnim wybrzeżu kraju.

C jak… cenoty – czyli studnie krasowe, w które obfituje półwysep Jukatan. Wyróżnia je charakterystyczny kształt oraz przefiltrowana przez wapienne skały czysta woda. Największą atrakcją jest nurkowanie wewnątrz zalanych wodą skalnych basenów, tuneli i korytarzy. Najbardziej znana cenote, Ik Kil, to wapienna studnia z wpadającym przez otwór w sklepieniu światłem słonecznym – prawdziwy raj dla nurków i fotografów! I blisko stąd do Chichen Itza, które opisujemy dalej.

G jak… Guanajuato – niewielkie miasteczko położone w centralnej części kraju, całkiem niedaleko od Leon. Zachwyca malowniczym położeniem na wzgórzu oraz setkami kolorowych domków. W Guanajuato znajdziemy też mnóstwo klimatycznych uliczek, małych schodków i masę urokliwych zakamarków. Całość wygląda naprawdę wyjątkowo, dosłownie jak z pocztówki!

H jak… Hierve la Aqua – „wrząca woda”, wodospad określany mianem „najdziwniejszego na świecie” z powodu charakterystycznego wyglądu – wydaje się, że spływająca nim woda jest po prostu zamarznięta. W rzeczywistości, bogactwo jej minerałów powoduje tworzenie się czegoś na wzór stalaktytów. Widok jest naprawdę niespotykany! Hierve la Aqua znajdziemy na południe od miasta San Lorenzo Albarradas.

I jak… Isla Mujeres – jedna z meksykańskich wysp; prawdziwy raj na Ziemi – gorący, bielutki piasek, krystalicznie czysta woda, w pobliżu bary i restauracje, palmy… – brzmi właściwie jak wspomniane wyżej Acapulco, tyle, że z dala od stałego lądu. Inna warta uwagi meksykańska wyspa, niemalże sąsiadująca z Isla Mujeres, to Cozumel.

L jak… Leon – jedno z największych miast Meksyku, położone w stanie Guanajuato. Znajdowała się tu Hacjenda Santa Rosa, w której azyl w latach 40. XX wieku znalazło prawie 1500 polskich uchodźców z ogarniętej wojną ojczyzny. Leon to również prawdziwy ośrodek przemysłu skórzano-obuwniczego, a od 2004 również baza organizowanego w marcu rajdu samochodowego rangi WRC.

M jak… Meksyk – a właściwie Ciudad de Mexico, stolica państwa kaktusów i kapeluszów sombrero. Jedno z największych i najludniejszych miast na całym świecie – a już na pewno na zachodniej półkuli. Aby dostać się z jednego końca na drugi, trzeba przebyć, bagatela, przeszło 100 km! Po drodze warto jednak zatrzymywać się, by zobaczyć m.in.: Bazylikę Matki Bożej z Guadalupe, Muzeum Sztuk Pięknych oraz Zocalo – ogromny Plac Konstytucji.

P jak… Palenque – starożytne miasto Majów. A skoro już jesteśmy przy nim, nie sposób nie wspomnieć o innych – najbardziej znanych – tego typu ruinach, czyli Chichen Itza, również znajdujących się w Meksyku i również pamiętających czasy Majów (i Tolteków). Ukryte w dżungli kamienne budowle – wieże, świątynie, pałace – na żywo wyglądają znakomicie. Obowiązkowe punkty podróży!

S jak… Sumidero – kanion na rzece Grijalvie, można wybrać się tu na spływ kajakiem lub motorówką i eksplorować po drodze przeróżne okazy lokalnej flory i fauny. Największe wrażenie robią zwykle krokodyle, żółwie i zagrożone wyginięciem czubacze. Prócz tego Sumidero oferuje mnóstwo tajemniczych jaskiń, zakamarków oraz – jak na kanion przystało – imponujące skalne ściany.

X jak… Xochimilco – jedna z południowych dzielnic Meksyku, uznawana za bodaj najbardziej zieloną; możemy wypłynąć w rejs kolorową, okwieconą łodzią wśród pól uprawnych zwanych chinampas i zobaczyć, jak wyglądało tu życie w czasach prekolumbijskich.