Siquijor to jedno z najbardziej niezwykłych miejsc na Filipinach. Przez część Filipińczyków wyspa ta uznawana jest za magiczną, inni twierdzą, że to miejsce przeklęte… Jeśli pragniesz wyprawy z dreszczykiem i chcesz zobaczyć inne oblicze Filipin, niż rajskie plaże, wyprawa na Siquijor z pewnością dostarczy ci ogromnych emocji i wielu niezapomnianych doświadczeń.

Gdzie leży Siquijor?

Siquijor to wyspa i jednocześnie prowincja leżąca na morzu Mindanao, na południe od wyspy Cebu, gdzie powstała jedna z pierwszych europejskich osad po hiszpańskiej kolonizacji tego terytorium. Na pozór to jedna z wielu filipińskich wysp z rajskimi plażami i idealnymi miejscami do nurkowania czy kąpieli w morzu. Jednak to nie cała prawda o Siquijor.
Zanim wyspa zyskała to miano, jeszcze w XVI wieku Hiszpanie nazywali ją wyspą ognia. Nazwa to pochodziła od świetlików, których jest tutaj tak dużo, że nocą można mieć wrażenie, iż niektóre fragmenty wyspy dosłownie stoją w płomieniach.
Filipińczycy nazywają to miejsce Wyspą Voodoo. Rzeczywiście szamanizm jest tu mocno rozpowszechniony i do dziś odbywają się tutaj rytuały magiczne. Dla turystów to fascynujące, dla samych Filipińczyków często przerażające. Zdecydowana większość mieszkańców Filipin to katolicy, którzy w szamańskich rytuałach widza konszachty z szatanem, niechętnie więc odwiedzają tę wyspę.

Czy rzeczywiście czarna magia jest tu rozpowszechniona? Z pewnością nie zrobiono z niej produktu turystycznego, tak jak na Haiti. Kto chciałby zostać świadkiem rytuału voodoo, musi popytać wśród miejscowych i uzbroić się w cierpliwość. A nuż się uda?
Nietrudno jest natomiast spotkać samych szamanów. Co roku w kwietniu na wyspie odbywa się ogromny festiwal leczniczy, na który ściągają tłumy szamanów i osób zainteresowanych ich usługami. To okazja, by zobaczyć prawdziwe rytuały szamańskie. A niedowiarkowie mogą sprawdzić, czy szamani naprawdę potrafią uzdrawiać…

Co można robić na Siquijor?

Tak jak na innych wyspach Filipin – przede wszystkim oddawać się lenistwu na plaży i pływać w ciepłej i krystalicznie czystej wodzie.

Bardzo popularnym miejscem na wyspie jest Century Old Balete Tree, czyli najstarsze tutejsze drzewo, które liczy sobie ponad 400 lat. Spomiędzy jego korzeni bije źródło, którego woda zbiera się w kamiennej niecce, tworząc naturalny basen. Żyją w nim ryby, które żywią się martwym naskórkiem – to właśnie z ich udziałem odbywają się zabiegi tzw. fish pedicure. Wielu turystów decyduje się na podsunięcie zmęczonych wędrówką stóp tym żarłocznym rybkom, warto jednak pamiętać, że nie jest to stuprocentowo bezpieczne, bo ryby mogą być nosicielami poważnych chorób.
Zdecydowanie bezpieczniejszą rozrywką jest kąpiel w jednym z dwunastu wodospadów na wyspie. Największy to Cambugahay Falls. Dzięki linom można rozhuśtać się i skoczyć do chłodnej i przyjemnie orzeźwiającej wody. Podobną atrakcję znajdziemy i przy mniejszych wodospadach – skoki do wody są popularną rozrywką młodych Filipińczyków.
Z Siquijor można też popłynąć na wyspę Apo, której największą atrakcją jest nurkowanie z żółwiami. Jeśli zachowamy się spokojnie, mamy szansę podpłynąć naprawdę blisko do tych ogromnych gadów i zobaczyć, jak zachowują si1)ę w naturalnym środowisku. Nurkowanie u wybrzeży Apo to też okazja do podziwiania całej bujnej podwodnej fauny i flory.
Siquijor to także jaskinie – podobnie jak na innych filipińskich wyspach, także tu nie brak podziemnych atrakcji. Na uwagę zasługuje szczególnie jaskinia Cantabon. Jest obszerną plątaniną dróg i korytarzy, których do dziś nie udało się zbadać w całości. Jednak nawet część dostępna dla turystów dostarczy wielu interesujących rażeń: można zobaczyć nie tylko intrygujące formy i nacieki skalne, ale też podziemne strumienie i jeziora. Podziemny spacer jest też chwilą wytchnienia podczas upalnych dni, których na Filipinach nie brakuje.