Wszyscy znamy stary jak świat żart, w którym nauczycielka pyta Jasia „Gdzie leży Kuba?”, a ten odpowiada: „Kuba leży w domu, jest chory”. Dla niektórych był to wtedy pierwszy – i nierzadko ostatni – kontakt z tym państwem-wyspą, a szkoda, bo jest naprawdę ciekawe i warte bliższego poznania. Na poparcie poniżej kilka słów na jego temat; szczególnie zainteresowane mogą być osoby, które w bliższej lub dalszej przyszłości wybierają się tam w podróż. Oto Kuba!

Jeżdżące muzeum
Swoją kubańską przygodę polecamy rozpocząć od odwiedzenia stolicy tego kraju, czyli Hawany. To przeszło 2-milionowe miasto zlokalizowane na północno-zachodnim wybrzeżu wyspy zawiera w sobie praktycznie wszystko, co kojarzy się z Kubą. Założone w XVI w. przez Diego Velazqueza, raczy turystów starą, wyraźnie kolonialną zabudową – niestety tu i ówdzie popadającą już w ruinę. Do tego palmy, nadmorski klimat czy też krążące po ulicach amerykańskie (i nie tylko amerykańskie!) oldtimery nadają jej dosłownie unikatowego charakteru. Szczególnie te ostatnie, będące pokłosiem amerykańskiego embargo z 1961 r. i długoletniej izolacji, powodują, że zdjęć z Hawany, czy też z Kuby w ogóle, nie pomylimy ze zdjęciami z żadnego innego miejsca na Ziemi – chyba, że akurat będzie to światowy zlot oldsmobili. Świetnie zachowane, wciąż aktywne, wiernie służące swoim właścicielom Fordy, Buicki, Chevrolety (i inne, w tym również perły polskiej i radzieckiej motoryzacji!) będą prawdziwym rarytasem dla niejednego fana czterech kółek.

W rytmie rumby
Kuba to także kraj słynący z cygar i tańca, co bez trudu dostrzeżemy przechadzając się uliczkami Hawany pośród licznych tytoniowych sklepów i fabryk cygar, a do naszych uszu stąd i zowąd docierać będą rytmy kubańskiej salsy, rumby lub cha-chy. Aż chce się pójść w tany! A jakie miejsca zobaczyć podróżując do stolicy? Polecamy słynną promenadę Malecon, fortecę i zamek El Morro, Plaza de Armas, Główny Dworzec Kolejowy, Katedrę Niepokalanego Poczęcia z XVII wieku, a także Finca Vigía – dom znanego pisarza Ernesta Hemingwaya, który spędził tu sporą część swojego życia; tutaj powstawały też niektóre z jego dzieł, w tym „Stary człowiek i morze”.

Nie tylko Hawana
Stolica to niejedyne miasto na Kubie, które warto zobaczyć. Z czystym sercem możemy polecić podróż do kilku innych, np. położonego nad Zatoką Karaibską Cienfuegos, zwanego też Perłą Południa. To młode miasto wybudowane jest według innego już, nieco bardziej eklektycznego stylu – niektórym przypomina trochę Paryż (oczywiście jest znacznie młodsze i mniejsze). Będąc w Cienfuegos, koniecznie trzeba wybrać się do pięknego Palacio del Valle, Teatro Tomas Terry, tutejszej katedry Niepokalanego Poczęcia, czy – po prostu – pospacerować po Prado, głównym deptaku. Zachęcamy również do odwiedzenia miasteczka Trinidad. Trochę bardziej kameralne, mniejsze, ale starsze niż Hawana. Pod względem zabudowy, podobnie jak ona stanowiące swoisty pomnik kolonializmu. Doprawdy, można się zakochać w tych brukowanych uliczkach i w małych, kolorowych domkach, które wzdłuż nich stoją! Aby dopełnić klimatu, po zwiedzaniu polecamy udać się do jednego z barów po szklankę mojito, które – o czym wiele osób nie pamięta – wywodzi się właśnie z Kuby.

Na łonie natury
Kuba to jednak nie tylko klimatyczne miasteczka, cygara, tańce i samochody – miłośnicy przyrody również znajdą tu coś dla siebie. W zachodniej części wyspy warto wybrać się w podróż m.in.: do Vinales. Za nazwą tą kryje się dolina, której żyzne gleby sprzyjają uprawie tytoniu, a także park narodowy, w którym – jednym z niewielu miejsc na Ziemi – możemy zobaczyć imponujące formacje skał krasowych zwane mogotami. Na Kubie znajdziemy też liczne endemiczne gatunki zwierząt, w tym najmniejszego ptaka na świecie, jakim jest koliber pszczeli. Prócz tego możemy nurkować, wybrać się na wycieczkę rowerową lub trekking. Jest też coś dla tych, którzy lubią leniuchować – wyspa oferuje całą masę rajskich plaż, takich jak np. Varadero, Cayo Santa Maria, Cayo Largo czy Paraiso. W sam raz by położyć się pod palmami na gorącym piasku lub zanurzyć się w czyściutkiej, błękitnej wodzie. W końcu to Karaiby!