Większość z nas zapewne spotkała się już z coraz częściej przewijającym się w rozmowach, opowieściach, filmach czy też choćby w mediach społecznościowych pojęciem „podróży incentive”. Czy jednak wiemy, co ono oznacza? Opierając się na całkiem niemałej ilości zapytań o to w wyszukiwarkach internetowych, można stwierdzić, że nie do końca. Czas zatem uporządkować fakty. Zapraszamy na krótkie dossier na jej temat.

W porządku, ale czym to się w ogóle je?

„Incentive” – z j. angielskiego „zachęta”, to słowo-klucz do zrozumienia tej formy podróżowania. W naszym kraju utarły się również określenia takie jak „turystyka motywacyjna” oraz „wyjazd integracyjny”. Tak tak, nie pomyliliśmy się – to właśnie są podróże incentive! Istotą tej formy spędzania czasu jest organizacja, najczęściej, pracowniczych wycieczek turystycznych, bardzo często do naprawdę odległych zakątków Ziemi, mających służyć umocnieniu więzi między pracownikami albo podziękowaniu za wyjątkowy wkład w rozwój firmy. Niekiedy chodzi też o wzmocnienie biznesowego sojuszu pomiędzy firmą, a jej partnerami. Tak czy inaczej, wyjazdy odbywają się zazwyczaj w stosunkowo niewielkiej grupie, z towarzystwem profesjonalnych przewodników i koordynatorów, dostępem do atrakcji z najwyższej półki i w najwyższym standardzie. Dzięki temu wszyscy uczestnicy mają szansę poczuć się naprawdę wyjątkowo, spełnić marzenia i przeżyć przygodę życia!

Warto pracować sumiennie

Teraz wiemy już, że jeszcze bardziej opłaca się starać się o tytuł tzw. „pracownika miesiąca”, czy też po prostu pracować skrupulatnie i efektywnie – być możne przedsiębiorstwo, które nas zatrudnia, zaprosi nas na tego typu wyjazd, właśnie w podziękowaniu za dotychczasową pracę. A może, jako wciąż świeży, ale bardzo obiecujący narybek, staniemy przed podobną szansą, bo nasza firma będzie chciała nam pokazać, że warto zostać z nią na dłużej, zamiast myśleć o przejściu do konkurencji w nieco dalszej perspektywie? Albo pojedziemy, bo – po prostu – nasze szefostwo będzie chciało, aby załoga jeszcze lepiej się ze sobą zżyła? Cóż, opcji jest naprawdę wiele.

Cuda dla wybranych

Bez względu jednak na to, jakie są okoliczności i powody wyjazdu, podróże incentive stanowią zwykle naprawdę łakomy kąsek, i to dla każdego – czy to prawdziwego miłośnika zagranicznych wojaży, czy też raczej typowego domatora. Zapomnijcie bowiem o „zwykłych” wyjazdach – kilka dni w trzygwiazdkowym hotelu, stanie w kolejkach po bilety wejścia do zabytkowych budynków, czy nie zawsze udane próby dogadania się przy zamawianiu lokalnej potrawy w egzotycznym kraju. Podróże incentive to z zasady coś więcej. To elitarne wręcz wyjazdy, w których można spróbować atrakcji niedostępnych dla zwykłych śmiertelników, przekroczyć granice stawiane prywatnym turystom, od kuchni poznać niezwykłe miejsca na Ziemi – w ogóle nie bacząc na koszty (wszystko all inclusive!), a tylko ciesząc się niezwykłymi możliwościami. I prawda, to wszystko oczywiście kosztuje – ale czego nie zrobi prężnie rozwijająca się firma, by zatrzymać lub docenić swoich cennych pracowników?

Pustynia, dżungla, a może rafa koralowa?

Destynacje wybierane przez firmy i agencje organizujące podróżowanie incentive można by tak naprawdę wymieniać bez końca. Urokliwe plaże na Malediwach, dzikie stepy Mongolii, karaibski raj, dżungla amazońska, tajemnicza Papua-Nowa Gwinea, zachwycająca Nowa Zelandia, a może afrykańska sawanna? Nie ma problemu! Wszystko to jest na wyciągnięcie ręki. Trzeba jednak pamiętać, że niezwykle ważne jest, by organizację takiej wyprawy powierzyć specjalistycznej agencji podróżniczej lub eventowej – w końcu nie każdy pracodawca zna się na przygotowywaniu wypadów turystycznych, nawet jeśli ma najlepsze chęci! Dzięki temu, będziemy mieli pewność, że przygotowana podróż, nawet bardzo długa i wymagająca dbałości o najdrobniejsze szczegóły, będzie niesamowitym przeżyciem dla jej uczestników, a oprócz dostarczonej frajdy, pomoże spełnić zakładanie cele. W końcu chodzi nam przecież o jedno i drugie, prawda?